poniedziałek, 28 października 2013

Żyję... Wegetuję?




Nawet nie pamiętam kiedy zaczęłam nie tolerować weekendów w moim życiu.
To chyba dlatego, że nie mam wtedy co robić, a jak nie mam co robić to zaczynam myśleć o jedzeniu.
Zazdroszczę tym, które potrafią usprawiedliwić się tym, że dużo ćwiczą. Nawet jeśli będę ćwiczyła więcej to i tak mam wyrzuty sumienia, że tyle zjadłam. Nie potrafię tego przekalkulować.
To ciągle  wydaje się być za dużo nawet jeśli katuję się ćwiczeniami.

Po wczorajszym obiedzie i dodatkowych ciastkach (10 sztuk) u cioci pojawiła się myśl żeby to zwymiotować. Tylko, że to mnie obrzydza... Obrzydza mnie to uczucie kiedy wszystko podchodzi do gardła. Nawet pisząc to mam dreszcze.
Czuję się jakby to wszystko rozsadzało mnie od środka

Za tydzień 1 listopada = zjazd rodzinny = jedzenie
Za 2 tygodnie nocowanie u kumpeli = jedzenie
Boję się, tak cholernie się boję.

Ostatnio po powrotach ze szkoły jedyne na co mam ochotę to łóżko i sen. Nawet na książkę nie mam ochoty. Ciągle mi zimno, nic tylko bym leżała w łóżku i nic nie robiła. Już nawet jeść mi się nie chce mimo, że w brzuchu burczy.
Nie  napiszę ile ważę bo sama nie wiem. Po tym całym moim obżarstwie nie mam ochoty stanąć na wadze żeby zobaczyć ile przytyłam. Może jutro, może nie..


Mam nadzieję, że u was jest lepiej.

Buziaki.

czwartek, 24 października 2013

Motylek




Do dupy z tym motylkiem, dobrze, że wczoraj nie narysowałam go sobie na nadgarstku. Nawet jeśli miałby na imię Ana to i tak bym go zabiła... Na całej długości i szerokości.

Hm... Nie mam już taty...
A on nie ma już córki...
Jego córka została pogryziona na śmierć przez psa
A ja żyję, więc nie mogę być jego córką...

Wczoraj waga pokazywała 51.0...
To za dużo o wiele za dużo!

Tak idealnie ten opis do mnie pasuje

buziaki

wtorek, 22 października 2013

Słoneczko pośród chmurek





Ładny szablon? Długo szukałam odpowiedniego zdjęcia. To tło ma mi przypominać i wam też o naszych zasadach. O naszej kontroli i perfekcji.


Dzisiaj kiedy byłam u mojej dentystki usłyszałam cudowne pytanie. Spytała się mnie czy schudłam a potem to widać. Po prostu miód na moje serce.
Taki mały promyczek.
Od razu zrobiło mi się lepiej.

Ale to nie znaczy, że mogę teraz odpuścić. Przeciwnie, nadal będę ćwiczyć, nadal będę kontrolować to co jem, kiedy i ile jem. Dla mnie to ważne, boję się, że jeśli sobie tego nie rozpiszę to wszystko się rozpadnie i będą te napady potem głodówki i tak w kółko + złe samopoczucie, a na to nie mogę sobie pozwolić.


W szkole... była praca klasowa z WoK-u. Kompletnie o tym zapomniałam. Jeśli będzie 3 to będę szczęśliwa biorąc pod uwagę to, że uczyłam się tylko na 2 przerwach. No cóż, wszystko się da poprawić.
Jutro mam musztrę i meldowanie na Edb. Trzymajcie kciuki.



Buziaki.

poniedziałek, 21 października 2013

Niedowaga czy waga prawidłowa?




W internecie można znaleźć wiele przeliczników BMI. Poszperałam i okazało się, że każda strona podaje inny poziom od którego zaczyna się niedowaga czy waga prawidłowa. Rozumiem, że na przelicznikach dla dorosłych nie mam co liczyć, ale nawet na przelicznikach dla nastolatków są rozbieżności. Np tutaj http://4girls.pl/modules.php?name=Bmi waga prawidłowa kończy się na 18.5, a tutaj http://vitalia.pl/index.php/mid/6/fid/22/odchudzanie/diety/act/bmi od 19.10. Wszystko zależy od wieku.
http://www.obliczbmi.com.pl/. Na każdym mam to samo BMI ale wyniki są inne. Zastanawiam się na którym powinnam sprawdzać.

Zjadłam dzisiaj 2 naleśniki, to chyba bd około 300 kcal i średnią kromkę z serem.
To bd 400 kcal.




Na koniec:
Waga: 51.7
Resztę moich wymiarów będę podawała co 2 tygodnie.

Buziaki.

sobota, 19 października 2013

Powinnam się cieszyć?




Kiedy mam na ręce moją bransoletkę czuję się jakoś bezpieczniej, jakby nic nie mogło mi zaszkodzić, jakbym mogła wszystkiemu dać radę. Powinnam się z tego cieszyć czy smucić, że zaszłam w tym już tak daleko?
Wczoraj byłam na zakupach na mieście. Kupiłam taką ładną koszule w kratkę

Rozmiar S. XS nie było, a chciałam sprawdzić czy się zmieszczę. + spodnie XS. Wystają trochę boczki ale jak to powiedziała kiedyś pewna mądra osoba mniejsze rozmiary mają nas motywować do przestrzegania diety i nie poddawania się. 
Dzisiejszy wypad był bardzo udany. Zjadłam tylko śniadanie, a potem już nic. Był popcorn i chipsy ale wytrzymałam, nie wzięłam ani jednego.
Nie czuję głodu. To chyba dobrze. W szkole jest najlepiej, nie ma czasu na głód. Jeden z kilku plusów chodzenia do szkoły.

Uwielbiam wystające obojczyki!!!

Buziaki.

piątek, 18 października 2013

Przed i Po





Wczoraj wróciłam po 21 do domu i jedyne na co miałam ochotę to sen. Wycieczka była udana. Nikt z mojej grupy nie zemdlał, nie porzygał się, chociaż kiedy czekaliśmy na wejście to parę osób wychodziło bladych. Polecam każdemu, dokładnie tym o mocnych nerwach bo to w końcu są ludzkie spreparowane zwłoki. http://www.human-body.pl/ . W Gdańsku do 27.10


Na wycieczce zjadłam tylko 3 żelki (pierwsze 2 wzięłam mimowolnie i zanim pomyślałam to miałam je w buzi) chciałam je wypluć ale przyjaciółka się na mnie patrzyła, mam nadzieję, że nic nie podejrzewa.

I teraz to co mnie cieszy najbardziej. Przed płukanką miałam 52.8, a teraz, 2 razy sprawdzałam, mam 52.0.
Myślę więc, że przyda się robić takie płukanki kiedy waga stoi i nie tylko.
Powiedziałam babci, że mam 53.5. Ucieszyła się, że przytyłam. Szybko od niej wyszłam, bo czułam, że się zaraz popłaczę. Na szczęście do tego nie doszło, nie lubię płakać. I nie lubię jej okłamywać. Ale niestety muszę bo to ona najbardziej mnie pilnuje kiedy jestem w domu.
Jutro mam wypad ze znajomymi na miasto. Boję się tego. Nie chcę po raz kolejny się obeżreć jak głupia i słaba świnia.


Buziaki.

środa, 16 października 2013

Płukanka





Właśnie się dowiedziałam, że mój zastój wagi może być spowodowany okresem który właśnie dostałam. Co nie zmienia faktu, że waga stoi w miejscu, przynajmniej od ostatniego ważenia. Boję się wejść na wagę z obawy przed tym co tam zobaczę.

Wczorajsza płukanka nie wyszła, za co oczywiście obwiniam siebie. Bo to moja słaba wola i te cholerne napady nad którymi nie umiem zapanować co poraz kolejny uświadamia mi jaka ja jestem słaba!
Dlatego dzisiaj to już było obowiązkowo. Tylko na śniadanie zjadłam 1 wafla ryżowego, nie wydaje mi się aby to było dużo.  Dzięki szkole udało mi sie wytrwać do 16 . Przed chwilą miałam obiad, znaczy moja rodzina miała bo ja wyrzuciłam wszystko do worka i schowałam w pokoju. Potem to dam psu albo wyrzucę. Trzymajcie kciuki abym wytrzymała i nic dzisiaj już nie przekąsiła.
Przed snem sprawdzę moją wagę i jeśli nadal się nic nie zmieni to jutro też będę piła tylko wodę z cytryną. To akurat będzie łatwe bo mam jutro wycieczkę do Gdańska więc nikt mnie nie będzie pilnował.
Buziaki.

wtorek, 15 października 2013

Gruba, głupia... (Ja)





Jestem gruba
Jestem grubą świnią
Jestem grubą i obrzydliwą świnią
Jestem grubą i obrzydliwą świnią, której wałki tłuszczu aż się wylewają

Tak, zgadliście
Moja waga nie poszła w dół
Stoi w miejscu
Jest tak samo wysoka jak ostatnio
Już od rana piję samą wodę z cytryną, myślę, że jutro zrobię to samo
Będę robiła więcej brzuszków. Zamiast 200 będę robiła 300. Potem będę zwiększać co 20 aż dojdę do 500. Do tego muszę przyspieszyć moje pójście na fitness.

Waga: 52.8kg
Talia: 66cm
Biodra: 86cm
Biust: 85cm



Buziaki.

niedziela, 13 października 2013

Moje małe nagrody i szlag by to trafił...




Będąc wczoraj w Toruniu na starym mieście koło kopernika zauważyłam łapacze snów w witrynie sklepu, więc weszłam. Jak się okazało jest to sklep z biżuterią wszelkiego rodzaju. Było tam kilka rzeczy, które mi się spodobały ale niestety mój budżet pozwalał na kupienie tylko jednej rzeczy. Pomyślałam, że skoro moja dieta idzie mi wystarczająco dobrze abym była zadowolona z wyników, to mogę sobie pozwolić na taką nagrodę
Będzie mi pasował do pierścionka.



Niestety już tego samego dnia wszystko SPIERDOLIŁAM.
Nażarłam się frytek i hamburgera w McDonaldzie a po powrocie do domu zeżarłam pizze z piątku.
Co z tego, że robiłam więcej brzuszków niż zazwyczaj i tak obrosłam kolejnymi kilogramami tłuszczu.
Dlatego dzisiaj sobie to odbiłam i było ubogie śniadanie w wersji jednej małej/ średniej kromki z margaryną, serkiem Almette i ketchupem. A na obiad 5 małych kartofelków z sosem. I woda, mnóstwo wody.
Jeśli przez ten piątek waga stanęła mi w miejscu to funduję sobie płukankę w postaci wody z cytryną.

Jestem grubą świnią
Jestem głupią świnią
Nienawidzę swojego ciała
Nienawidzę swojego ciała, gdybym mogła wycięłabym sobie ten tłuszcz skalpelem!



Buziaki

piątek, 11 października 2013

Czerwony znak firmowy




Hej!
Teraz będzie trochę o szkole. Nie, nie będę mówiła o ocenach i nauce tylko o czerwonych znakach firmowych, czyli naszych bransoletkach. Jest w szkole parę dziewczyn, a nawet jedna w mojej klasie, które noszą właśnie te bransoletki. Zawsze gdy je mijam zastanawiam się czy one są takie jak ja czy po prostu lubią czerwony. Boję się do nich zagadać bo na pewno palnę coś o anie i się wyda. Ale z drugiej strony jestem strasznie ciekawa. Chciałabym żeby chociaż jedna z nich była taka jak ja. A co do znajomej z klasy to nie wygląda na taką. Ech, nie chce być z tym sama. Chciałabym poznać w realu dziewczynę, która jest podobna do mnie.
Mama była w Toruniu i kupiła pizze w Picolo. Do jutra przetrzymam ją w lodówce a potem ktoś ją zje.
Na szczęście nie będę na to patrzeć bo nie będzie mnie w domu. Jadę na korki z matmy.
Razem z przyjaciółką mamy zamiar chodzić na fitness. Mi by się przydał bo jak patrzę w lustro to wszędzie widzę wałki tłuszczu.
Nauczyłam się, że przy niektórych ludziach nie wolno narzekać na swoją wagę, bo od razu są wyzwiska, że głupia i wgl. Jeśli oni nie widzą tego co oczywiste to ja nie będę im na siłę prawdy wciskać.
Udanego weekendu i dobrego bilansu życzę!
Buziaki.

czwartek, 10 października 2013

Po ważeniu...




No więc wczoraj nie napisałam bo byłam całkowicie padnięta. Co zdarzyło mi się po raz pierwszy od początku wakacji.
Kurewskie ważenie, kazała się rozebrać od pasa w górę i wyjąć wszystko z kieszeni. Potem musiałam zdjąć stanik bo ona musiała zobaczyć czy nie mam krzywego kręgosłupa. Serio?! Jakby nie mogła tego zrobić bez zdejmowania stanika. Boże co za kobieta... Okazało się, że mam 53kg (dokładnie to 52.8kg) i 167cm wzrostu. Przed chwilą obliczyłam sobie BMI. Mam 19. Niedowaga... może kilka miesięcy temu zrobiłoby to na mnie jakieś wrażenie ale teraz to jest po prostu informacja, nad którą przechodzę sobie ot tak. Kolejny znak, że jestem coraz bliżej mojego wymarzonego stanu, stanu motylka bo jak na razie to jestem tylko poczwarką. Chcę ważyć 49kg. Brakuje mi 4 kg do tego. Potem, przeglądając się w lustrze dojdę do wniosku, że te 4 kilogramy nic nie dały i wyznaczę sobie kolejny cel.
Buziaki.

wtorek, 8 października 2013

Pomocy !!!


No, więc teraz burza mózgów trwa w mojej głowie. Jutro mam ważenie i mierzenie w szkole i zastanawiam się jak ją oszukać, żeby nie było mało, zbyt mało. Najgorsze jest to, że to będzie w dzienniku internetowym, wiec będzie dostępne dla rodziców. Gdyby nie to to bym to olała ale tak... Powiedziałam mamie, że mam 56kg a mam co najmniej o 2 mniej. Mam nadzieję, że nie karze nam się rozebrać za parawanem żeby było bez ciuchów. 
Tak poza tym, już na spokojnie to sorry, że mnie nie było ale był problem z dotarciem do laptopa, a poza tym to teraz nadrabianie szkoły i na bieżąco. 
Najciekawsze jest to, że w pierwszym dniu po nieobecności w szkole to nie było jak się czujesz tylko pokaż tatuaż :D Moja klasa potrafi podbudować człowieka.
Tradycyjnie w każdy poniedziałek miałam dawać swoje wymiary ale, że on był wczoraj, a zazwyczaj wszystko robię po kąpieli to żeby dodać dzisiejszy dzień, napiszę wam wszystko jutro.
Żeby nie było, że o was nie dbam:

Buziaki.

czwartek, 3 października 2013

Dieta ...


Stwierdziłam, że moje ograniczenia do 600 kcal dziennie to zbyt dużo. Znalazłam w internecie bardzo fajną dietę SGD. Mam nadzieję, że dam radę w niej wytrwać. Dla mnie początki są łatwe ale potem przychodzi monotonia i trudno mi w tym wytrwać. Pewnie dlatego wszystkie moje diety kończyły się po 3 - 4 tygodniach i musiałam szukać nowej. Eh... 
W takich dniach jak dzisiaj, kiedy nie muszę nigdzie wychodzić i siedzę w domu dochodzę do wniosków, że wszędzie dobrze byleby nie w domu. Bo tam to tylko zjedz to, zjedz tamto, ciągłe pilnowanie. A w szkole, czy gdziekolwiek indziej jestem wolna i nikt mnie nie pilnuje. Po drodze do domu można wyrzucić kanapki, albo dać komuś innemu. Sposobów jest wiele.
Dzisiaj bez żadnego opychania, zresztą jak zawsze, skromne śniadanie- woda/zielona herbata- również skromny obiad(zaledwie 3 ziemniaki i łyżka buraczków. Czy to dużo?)- woda/zielona herbata- bez kolacji bo już było po 18. 

Buziaki.

środa, 2 października 2013

So...


Będę pisała szybko bo brat nade mną "stoi". Myślę, że dzisiaj nie było tak źle. Byłam w przychodni na zmianę opatrunków. Oczywiście na początek śniadanie... I jeszcze babcia, która ciągle jest w domu i po tym jak wyszłam ze szpitala chce ciągle mnie karmić. Że niby muszę nabrać sił. Na szczęście jak to ja, inteligentna, wszystko co muszę jeść jem w swoim pokoju. A tu prosta droga do schowania czegoś w chusteczki i podrzucenia psu do miski. Tak, pod tym względem jestem dość pomysłowa. Oczywiście spacerek po obiedzie na spalenie kalorii. Zaraz zacznę moje ćwiczenia które znalazłam w internecie. Jest to mój pierwszy dzień więc trzymajcie za mnie kciuki żebym w tym wytrwała.

Buziaki

wtorek, 1 października 2013

Cukierek...


Taki mały cukierek a ile może zdziałać... U mnie jedyne co powoduje to lęk przed przytyciem, wyrzuty sumienia i chęć skorzystania z wc ale ta myśl tak mnie przeraża. Bulimiczką to ja nie będę... Niestety zamiast jednego cukierka pojawiły się dwa. Mogłabym tłumaczyć się tym, że przyjaciółka mnie odwiedziła ale siebie nie oszukam. Mea culpa mea maxima culpa. 
Nakładając poprawki co do wagi to zamiast 54.5kg jest obecnie 54.1kg. I to w ciągu 3 dni. Nie wiem czy się cieszyć czy płakać.
Tak na pocieszenie:
Buziaki.