czwartek, 10 października 2013

Po ważeniu...




No więc wczoraj nie napisałam bo byłam całkowicie padnięta. Co zdarzyło mi się po raz pierwszy od początku wakacji.
Kurewskie ważenie, kazała się rozebrać od pasa w górę i wyjąć wszystko z kieszeni. Potem musiałam zdjąć stanik bo ona musiała zobaczyć czy nie mam krzywego kręgosłupa. Serio?! Jakby nie mogła tego zrobić bez zdejmowania stanika. Boże co za kobieta... Okazało się, że mam 53kg (dokładnie to 52.8kg) i 167cm wzrostu. Przed chwilą obliczyłam sobie BMI. Mam 19. Niedowaga... może kilka miesięcy temu zrobiłoby to na mnie jakieś wrażenie ale teraz to jest po prostu informacja, nad którą przechodzę sobie ot tak. Kolejny znak, że jestem coraz bliżej mojego wymarzonego stanu, stanu motylka bo jak na razie to jestem tylko poczwarką. Chcę ważyć 49kg. Brakuje mi 4 kg do tego. Potem, przeglądając się w lustrze dojdę do wniosku, że te 4 kilogramy nic nie dały i wyznaczę sobie kolejny cel.
Buziaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz