piątek, 11 października 2013

Czerwony znak firmowy




Hej!
Teraz będzie trochę o szkole. Nie, nie będę mówiła o ocenach i nauce tylko o czerwonych znakach firmowych, czyli naszych bransoletkach. Jest w szkole parę dziewczyn, a nawet jedna w mojej klasie, które noszą właśnie te bransoletki. Zawsze gdy je mijam zastanawiam się czy one są takie jak ja czy po prostu lubią czerwony. Boję się do nich zagadać bo na pewno palnę coś o anie i się wyda. Ale z drugiej strony jestem strasznie ciekawa. Chciałabym żeby chociaż jedna z nich była taka jak ja. A co do znajomej z klasy to nie wygląda na taką. Ech, nie chce być z tym sama. Chciałabym poznać w realu dziewczynę, która jest podobna do mnie.
Mama była w Toruniu i kupiła pizze w Picolo. Do jutra przetrzymam ją w lodówce a potem ktoś ją zje.
Na szczęście nie będę na to patrzeć bo nie będzie mnie w domu. Jadę na korki z matmy.
Razem z przyjaciółką mamy zamiar chodzić na fitness. Mi by się przydał bo jak patrzę w lustro to wszędzie widzę wałki tłuszczu.
Nauczyłam się, że przy niektórych ludziach nie wolno narzekać na swoją wagę, bo od razu są wyzwiska, że głupia i wgl. Jeśli oni nie widzą tego co oczywiste to ja nie będę im na siłę prawdy wciskać.
Udanego weekendu i dobrego bilansu życzę!
Buziaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz