niedziela, 13 października 2013

Moje małe nagrody i szlag by to trafił...




Będąc wczoraj w Toruniu na starym mieście koło kopernika zauważyłam łapacze snów w witrynie sklepu, więc weszłam. Jak się okazało jest to sklep z biżuterią wszelkiego rodzaju. Było tam kilka rzeczy, które mi się spodobały ale niestety mój budżet pozwalał na kupienie tylko jednej rzeczy. Pomyślałam, że skoro moja dieta idzie mi wystarczająco dobrze abym była zadowolona z wyników, to mogę sobie pozwolić na taką nagrodę
Będzie mi pasował do pierścionka.



Niestety już tego samego dnia wszystko SPIERDOLIŁAM.
Nażarłam się frytek i hamburgera w McDonaldzie a po powrocie do domu zeżarłam pizze z piątku.
Co z tego, że robiłam więcej brzuszków niż zazwyczaj i tak obrosłam kolejnymi kilogramami tłuszczu.
Dlatego dzisiaj sobie to odbiłam i było ubogie śniadanie w wersji jednej małej/ średniej kromki z margaryną, serkiem Almette i ketchupem. A na obiad 5 małych kartofelków z sosem. I woda, mnóstwo wody.
Jeśli przez ten piątek waga stanęła mi w miejscu to funduję sobie płukankę w postaci wody z cytryną.

Jestem grubą świnią
Jestem głupią świnią
Nienawidzę swojego ciała
Nienawidzę swojego ciała, gdybym mogła wycięłabym sobie ten tłuszcz skalpelem!



Buziaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz