piątek, 18 października 2013

Przed i Po





Wczoraj wróciłam po 21 do domu i jedyne na co miałam ochotę to sen. Wycieczka była udana. Nikt z mojej grupy nie zemdlał, nie porzygał się, chociaż kiedy czekaliśmy na wejście to parę osób wychodziło bladych. Polecam każdemu, dokładnie tym o mocnych nerwach bo to w końcu są ludzkie spreparowane zwłoki. http://www.human-body.pl/ . W Gdańsku do 27.10


Na wycieczce zjadłam tylko 3 żelki (pierwsze 2 wzięłam mimowolnie i zanim pomyślałam to miałam je w buzi) chciałam je wypluć ale przyjaciółka się na mnie patrzyła, mam nadzieję, że nic nie podejrzewa.

I teraz to co mnie cieszy najbardziej. Przed płukanką miałam 52.8, a teraz, 2 razy sprawdzałam, mam 52.0.
Myślę więc, że przyda się robić takie płukanki kiedy waga stoi i nie tylko.
Powiedziałam babci, że mam 53.5. Ucieszyła się, że przytyłam. Szybko od niej wyszłam, bo czułam, że się zaraz popłaczę. Na szczęście do tego nie doszło, nie lubię płakać. I nie lubię jej okłamywać. Ale niestety muszę bo to ona najbardziej mnie pilnuje kiedy jestem w domu.
Jutro mam wypad ze znajomymi na miasto. Boję się tego. Nie chcę po raz kolejny się obeżreć jak głupia i słaba świnia.


Buziaki.

2 komentarze:

  1. Czasami trzeba trochę okłamywać bliskich. Dla ich dobra. Będzie dobrze na tym wypadzie, jeśli tylko nie dasz się ponieść chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. też nie lubie okłamywać najbliższych jeśli chodzi o wagę, trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń