wtorek, 26 listopada 2013

...





Nie pisałam tak długo bo się wstydziłam. Już pewnie myślicie : "Znowu się obżerała", "Czy ona nie potrafi się powstrzymać" i szczerze, rozumiem was. Sama nienawidzę swojego ciała i mojej słabości.
Przez ten tydzień, nie było takiego dnia, żebym czegoś nie podjadła. To tu, to tam, to od kogoś.
A później w łóżku : "Tak bardzo chcę się jutro już nie obudzić".
Jestem beznadziejna...
I proszę nie piszcie, że to nieprawda bo to prawda. Nie potrafię się powstrzymać, żeby czegoś nie zjeść. Jestem żałosna, beznadziejna, głupia.

***

Czasami mam ochotę powiedzieć wszystkim, że ja też mam problemy. Że mam ED. Że ich problemy przy moich się umywają. Zdziwiliby się.
Zawsze byłam dziewczyną bezproblemową, nie, że grzeczna ale bezproblemowa. A przynajmniej zawsze myślałam, że moje problemy w porównaniu z problemami innych osób to pikuś. Pomagałam innym, wspierałam ich, współczułam. O sobie nic nie mówiłam/mówię. Nie chcę aby się mną interesowali, aby ingerowali w moje życie, a może chcę? Nie wiem.  
Wiem, że gdybym powiedziała im, że jestem chora to by nie uwierzyli bez dowodów. Przecież ona taka mądra, wie, że to niezdrowe, że chore. A może ona chce zwrócić na siebie uwagę?
A może po prostu czasami mam dość udawania, że wszystko okej, mam dość ciągłego uśmiechania się, i chciałabym żeby ktoś kiedyś zapytał mnie czy wszystko okej. Tak po prostu. Nawet jeśli miałabym się uśmiechnąć i powiedzieć że tak, że okej. Ale doskonale wiem, że to się nie stanie, przecież wiecznie śmiejąca się, beztroska dziewczyna nie może mieć ważnych problemów jeśli w ogóle je ma.
Idealny kamuflaż.

Nie zwracajcie na to uwagi. Musiałam się wyżalić a gdzie jak nie tutaj.
Zadziwiające jak łatwo przychodzi mi napisanie tego niż zwierzenie się przyjaciołom.
Zadziwiające jak łatwo przychodzi mi zmienianie tematu kiedy zaczynamy mówić o wadze. I to nie tylko dlatego, że boję się, że zaczną się na mnie krzywo patrzeć (czyżbym była aż tak obleśna?). Zmieniam temat bo wkurza mnie gdy moja znajoma zaczyna narzekać na swoją wagę równocześnie objadając się chipsami czy czymkolwiek kalorycznym. To mi się po prostu w głowie nie mieści. A kiedy spytam się co z fitnessem to słyszę : "nie chce mi się". Lepiej narzekać, rozpaczać niż coś z tym zrobić. Ja naprawdę tego nie rozumiem...


   ***

Od jutra, ciągle to od jutra, ale tak, od jutra zaczynam z tabelką zielonego i czerwonego dnia. Wersja SGD przystosowana do mojego planu zajęć. W tym miesiącu żadnej nagrody nie będzie, już prędzej będzie jakaś kara.  




***

A jak tam u niektórych matura? 
Trzymajcie się cieplutko i chudziutko

Buziaki

4 komentarze:

  1. Nie wiem jak Cię pocieszyć... Może tym, że marzy mi się być tak chudziutką jak Ty... 84 w biodrach ? Moja pupa ma 97! Udo 50? Moje w najszerszym miejscu ma 57 Łydka 32? A ja głupia byłam dumna z moich 36....
    I wiesz, lepiej nie krzyczeć ludziom w twarz o problemach, potem możesz jak ja usłyszeć o sobie "to ta co ciągle histeryzuje i użala się nad sobą"....
    Przepraszam, mam podły humor.
    Przytulam Cię mocno :*, thinserotonine

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia,nie możemy się poddac ;*
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  3. każdy ma problemy tylko nie każdy je okazuje...dlatego inni myślą że tak jest
    mam nadzieje jakoś się ogarniesz i będzie lepiej , bo ja też muszę się ogarnąć

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, rozumiem Cię dobrze. Nie załamuj się tylko. Jeszcze wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń